Siedziałam a raczej leżałam na kanapie i oglądałam mecz Arsenal - Bayern w Lidze Mistrzów. Było już 3-1 dla drużyny z Monachium, więc straciłam nadzieję, ma to by mój drugi ulubiony zespół po Juventusie wygrał to spotkanie. Tym bardziej, że była siedemdziesiąta minuta. W sumie to powinnam uczyć się do testu z fizyki, ale na Boga komu fizyka potrzebna jest w szkole sportowej o profilu piłkarskim? Kochałam sport. Szczególnie piłkę nożną. A oglądać wręcz kochałam skoki. Ja sama balabym sie skakać tak wysoko nad ziemią. Za to podziwiam mojego brata. Pamiętam jak zaczynał przygodę ze skokami. Miał może z dwanaście lat, a ja jako kochana młodsza siostrzyczka wtedy sześcioletnia, tak się bałam, że zakazałam mu skakać, ale drań nie posłuchał. Zawsze między nami były dobre relacje. Wstałam z kanapy i udałam się do mojego pokoju, przynajmniej raz przeczytać ten materiał z fizyki. Był listopad, co oznaczało, że za kilka miesięcy matura. Z moim podejściem do nauki, to na bank ją obleję. Wyszłam po schodach, otworzyłam odpowiednie drzwi i chwyciłam leżącą na biurku książkę, z tego jakże pięknego przedmiotu. Przeczytałam zaledwie jeden temat, kiedy do mojego pokoju wyparował Andi. Tak poprostu. Bez pukania. A co by było gdybym wtedy ekhm ekhm z chłopakiem? Nie no, nie oszukujmy sie, nie mam chłopaka.
-Cześć Blair, zmuszona do nauki? - zapytał i rzucił się na moje biedne łóżko. Blair. To jest moje drugie imię, ale braciszek zawsze na mnie mówi Blair, a nie Nikki. Czemu? Nie wiem..
-Cześć. Muszę się uczyć, bo to ratunek żeby poprawić te dwóje z kartkówki.
-Uuu.. powiem mamie!
-Oj tam powiedz sobie ty kablu ty.
-Przecież wiesz że taki nie jestem. Przynieść ci coś do picia?
-Nieee, kończę czytać i idę spać. Arsenal przegrał 4:1.
-Haha, wiedziałem! Słabi są. A i jutro chłopaki przychodzą jak coś.
-Ja i tak mam trening, idź już stąd. - pogoniłam go i sobie poszedł.
Niech się dzieje co chce. Mogę dostać jedynkę, ale tak mi się chcę spać że nie dam rady więcej czytać. Najwyżej ją poprawię. Jutro przychodzą jego koledzy. Znam się tylko z Forfangiem. Lubię go, ale czasem jest nie miły, na przykład jak mówi na mnie siki a nie Nikki. Grrr.. debil. Ja też muszę wymyślić mu jakąś ksywkę.